O blogu

Blog powstał z myślą o możliwości podzielenia się z szerszym gronem wszystkim tym, co mnie inspiruje i zachwyca. Znajdziesz więc tutaj głównie sporą dawkę informacji i opinii na temat różnych tworów z obszaru muzyki, literatury i innych dziedzin sztuki, ale nie tylko. Sporo obserwacji i przemyśleń dotyczących zwykłej, szarej codzienności też znajdzie tutaj swoje ujście. Na pewno nie będzie nudno.

"J.P. ŚLIWA" - PIOTR ROGUCKI

Zacznę od tego, że Piotr Rogucki dla mnie osobiście jest Artystą przez wielkie A, w pełnym tego słowa znaczeniu. Podziwu dla niego i jego talentu nie jestem w stanie w pełni wyrazić słowami. Nie dosyć, że facet jest nieziemsko dobrym wokalistą, to jeszcze pisze przegenialne teksty i jest niesamowicie kreatywny i twórczy. Na jego koncertach ma się wrażenie, że przebywa się na zupełnie innej planecie - ja przynajmniej totalnie wtedy odlatuję i nigdy nie chcę wracać na Ziemię. Co więcej, ostatnio Roguc próbuje zabłysnąć jako dramatopisarz - i trzeba przyznać, że z całą pewnością mu się to udaje.

Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moimi odczuciami związanymi z jego albumem "J.P. Śliwa", ponieważ zarówno on, jak i koncert z nim związany wywarł na mnie niesamowite wrażenie.
Pamiętam, że gdy pierwszy raz zaczęłam słuchać "J.P.Śliwy", doszłam do wniosku, że dla mnie to jest za ciężkie, odpadam. Za ciężkie, bo początkowo moją uwagę przyciągnęły przytłaczające dźwięki - odczułam jakiś nadmiar przygnębiającej elektroniki. To było coś zupełnie odmiennego niż Coma czy poprzedni album Roguca i nie na to byłam nastawiona. Z czasem jednak, kiedy przesłuchałam całą płytę i wsłuchałam się w teksty - pomyślałam "Arcydzieło!". I tak też uważam do dzisiaj. Dla mnie osobiście płyta jest wspaniała. Myślę, że słuchając jej można w stu procentach dostrzec ogrom geniuszu i talentu Piotra. Każdy utwór - mimo że teksty są objętościowo naprawdę skromne (zwłaszcza w stosunku do tekstów Comy) niesie za sobą wiele treści i niesamowicie porusza. Posłuchajcie sami...


Po krótce opiszę mój stosunek do poszczególnych utworów znajdujących się na płycie.

1. „Vision of Sound” - tutaj urzekła mnie przede wszystkim muzyka, wspaniały głos Klaudii Wieczorek, wspomagający Piotra, i spokój - przeogromny spokój. Zawsze kiedy słucham tej piosenki zamyślam się, zatrzymuję. Co więcej, jest w tym utworze jakaś nutka tajemnicy, która intryguje i zastanawia. Sądzę, że otwarcie nim albumu było wspaniałym pomysłem - uczucie zachwytu, a jednocześnie niedosytu powoduje, że chce się go słuchać jeszcze, jeszcze i jeszcze...

2. „Dobrze” - na temat tego utworu chyba mogę powiedzieć tylko jedno: GENIUSZ, GENIUSZ, GENIUSZ! Muzycznie oczywiście jest świetnie, ale przede wszystkim zachwyca mnie tutaj tekst. Cierpiący podmiot liryczny (niesamowity wg mnie fragment "Czemu wciera sól w oko ból w serce człowiekowi los?" - swoją drogą fenomenalna poezja!!!) wyraża swoją bezsilność wobec życia. Zazdrości on innym, że jakoś sobie w tym życiu radzą i idą naprzód, jednocześnie nie chcąc niczego zmieniać. Przecież w gruncie rzeczy zawsze jakoś się układa. W utworze pojawiają się również dwa elementy, które ja osobiście cholernie lubię i zawsze doceniam. Po pierwsze - połączenie melancholii, pewnego rodzaju ciężaru, cierpienia i smutku - z pocieszeniem, nadzieją i siłą. Wszelkie zabiegi tego rodzaju wywołują we mnie podziw i zachwyt - poza tym myślę, że to niezwykle życiowe. Po drugie - "zabawa" językiem, ale nie tylko w sensie znaczeniowym, merytorycznym, ale w sensie brzmienia: "Jesieni się naniosło do sieni jaźni..." (zabieg rodem z okresu poezji młodopolskiej), który nie dość, że jest przecholernie poetycki i piękny to właśnie brzmieniowo również zachwyca i wywołuje pozytywne zawroty głowy. Jak widać utwór uderza o wszystko co w sztuce cenię najbardziej, stąd też poświęcam mu obszerną część tego wpisu.

3. „Mama 01” - tutaj chyba nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej, poza tym, że Rogucki wielkim poetą jest. ;-) A tak poza tym zawsze mi smutno, kiedy tego słucham, bo i utwór smutny jest niesamowicie.

4. „Emotions" - kolejny geniusz pod względem muzyki - połączenie wyrazistości, dynamiki i pewnego rodzaju agresji z takim typem "rogucowej", łagodnej ballady - zdecydowanie mi się podoba i wpada w ucho. Tekst raczej prosty, można by rzec - oklepany, a jednak wiele wyraża i niesamowicie porusza. Myślę, że wiele osób, słuchając utworu, utożsamia się z nim. Mój numer jeden jeśli chodzi o cały album "J.P. Śliwa".

5. „Całuj się!” - jak połączyć prostotę i niezwykłość w jednym utworze nie robiąc z tego shitu? Ano właśnie tak. W tym utworze jest bardzo łagodnie i spokojnie - powiedziałabym, że wręcz "cicho" - i bardzo dobrze! Bo tekst, choć tematycznie może nie jakoś bardzo nadzwyczajny, sposobem przekazu przytłacza. Oczywiście nie w złym tego słowa znaczeniu. Podmiot liryczny w taki sposób opowiada tutaj o miłości i stracie, że mnie osobiście wgniata w ścianę pewnego rodzaju poczucie winy i żal, które z tego utworu wypływają. Opowieść o stracie w sposób prosty i dosadny. Przeogromny plus z mojej strony za ten utwór!

6. „Wanna” - mój drugi numer jeden na tej płycie ;). Jeśli powiem, że to przewspaniały, genialny utwór - to tak jakbym nie powiedziała nic. Nie ukrywam, że w tym momencie odczuwam pewnego rodzaju dysonans, bo z jednej strony powinnam się rozpisać, a z drugiej - naprawdę ciężko powiedzieć mi o tym utworze cokolwiek, co nie ujmowałoby jego rzeczywistej wartości i temu jak go odbieram. Chodzi mi tu przede wszystkim o tekst. Znowu tak z jednej strony oklepana tematyka (choć przekaz oczywiście bardzo dobry i potrzebny): że nie zawsze jest łatwo, że czasami trzeba poczekać, że po burzy przychodzi słońce itd. Tylko zwróćcie proszę uwagę na to jak bardzo tutaj widać właśnie to, że Rogucki jest wspaniałym twórcą i poetą. W jakie słowa ubiera to, co chce powiedzieć, te niby banalne rzeczy. Co więcej jest to taka jedna wielka genialna metafora! To mnie urzeka i porusza w stu procentach.

7. „Ludzkie wrony” - tutaj podoba mi się zmienność nastrojów, muzyki i generalnie wszystkiego. Oczywiście znowu mogłabym się rozpisać na temat zastosowanego języka (w sensie brzmieniowym). Tekst również mi się podoba - porusza problem, z jakim na pewno każdy z nas na codzień się spotyka. Generalnie bardzo fajnie!

8. „Mama 02” - jak już się pewnie spodziewacie, muszę tu poruszyć kwestię wspaniałomyślnie użytego języka, archaicznego, takiego maminego trochę (tutaj trzeba też troszkę znać postać matki Śliwy, żeby zauważyć świetne nawiązanie). Utwór również dźwięczny, zabawa językiem jest tu wciąż jak najbardziej obecna. Jednak pomijając kwestię utworu samego w sobie - muszę powiedzieć, że na żywo jest to po prostu totalny odlot! Kto nie widział - zdecydowanie ma czego żałować. Końcówka - przejście w melodię z utworu Edyty Geppert w rockowej aranżacji - i to nie w ten okrojony sposób, w jaki jest to zrobione w oryginalnej wersji utworu - a w dodatku w połączeniu z aktorskimi wyczynami Piotra na scenie... To jest naprawdę NIESAMOWITE przeżycie! Osobiście popadłam po tym występie w dość długotrwałe osłupienie. Po prostu oniemiałam z wrażenia, że tak się da, że da się stworzyć tak wspaniałe widowisko. Wielki szacunek!

9. „Muszę mieć" - nie bardzo wiem co mogłabym powiedzieć o tym utworze poza tym, że tekst, choć tak krótki, jest również rewelacyjny - jedna wielka, przepiękna metafora. Super!

10. „Płyń” - trzeci numer jeden jeśli chodzi o "J.P. Śliwę". Po pierwsze - Cosovel! Jest wspaniała (nie tylko w tym utworze, zdecydowanie polecam posłuchać jej twórczości). Po drugie genialna muzyka i smutek bijący z utworu, który mnie osobiście zawsze wprawia w zamyślenie i sprawia, że muszę na chwilę "zatrzymać" myśli. Uczucie podobne do tego, które odczuwam przy pierwszym utworze, poszerzone o taki najcichszy rodzaj smutku. Również ogromny szacunek!
Na koniec chciałabym też napisać parę słów o dramacie "J.P. Śliwa". Nie ukrywam, że musiałam go przeczytać dwa razy, żebym dobrze go zrozumiała. Za trzecim razem czytałam już tyko żeby pogłębić mój zachwyt. Z punktu widzenia laika takiego jak ja - jest naprawdę ok. Co prawda odniosłam wrażenie, że wkradł się tutaj jakiś delikatnie przesadzony manieryzm, ale z drugiej strony wydaje mi się, że jest to jakiś stały element stylu Piotra i suma sumarum nie przeszkadza jakoś nadmiernie. Widać w utworze groteskę (scena z Kochanieńką i Panie Kierowniku mocno zalatywała Gombrowiczem), czego ja akurat nie lubię, ale ponieważ jest to moja subiektywna opinia, nie uważam, żeby w jakiś sposób ujmowało to całości. Natomiast element, który mnie niewiarygodnie zachwycił to scena czwarta i ewidentne nawiązanie do Wielkiej Improwizacji z "Dziadów", kiedy Śliwa prowadzi wewnętrzny monolog. Zachwycił mnie w niej nie tylko styl i wspaniałe operowanie językiem, ale przede wszystkim właśnie treść tego fragmentu, a zarazem postać Śliwy, która w tym momencie w oczywisty sposób różniła się mocno od jego obrazu w całym dramacie. Myślę, że dla samego tego fragmentu - warto przeczytać dramat Piotra. Naprawdę z całą pewnością mogę go Wam polecić.

Zapraszam do dyskusji o albumie "J.P. Śliwa" w komentarzach!

1 komentarz:

  1. Według mnie najlepsze co daje nam Piotr w swojej twórczości to ogromna swoboda interpretacji, nie narzucanie niczego, każdy może niejako dopasować tekst do swojej wrażliwości i doświadczeń. Opracowanie muzyczne J.P.Śliwy jest absolutnie na najwyższym poziomie, dopracowane w każdym calu, żaden dźwięk nie jest przypadkowy. Wykonania na żywo są niesamowite, zaryzykowałabym, że nawet lepsze niż te z płyty. Miałam okazję posłuchać niektórych utworów jeszcze przed oficjalną trasą i wykonanie "Muszę mieć" w wersji nazwijmy to "pół-akustycznej" spowodowało, że autentycznie ugięły się pode mną kolana. Co do dramatu, to myślę, że warto wspomnieć iż Piotr zaczerpnął z Rene Girarda i jego koncepcji kozła ofiarnego. Miałam okazję rozmawiać o tym z Piotrem i tutaj nawet trochę się posprzeczaliśmy, bo według mnie Śliwa z początku akceptował siebie w tej roli i dopiero później postanowił pokazać, że tak nie jest decydując się na tak niebezpieczny krok. No ale jak to powiedział sam Piotr "moglibyśmy o tym rozmawiać godzinami" i myślę, że to jeszcze jeden ogromny atut. Piotr nie zamyka się na publiczność, wręcz przeciwnie, poprzez swoją twórczość zaprasza do dyskusji, do dzielenia się wrażeniami i przemyśleniami.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń