Pierwszą ważną kwestią jest tytuł powieści - metafora, trafiająca w sedno utworu na wielu płaszczyznach, tj. obejmująca właściwie wszystkie wątki powieści. Jednak przede wszystkim tytuł nawiązuje do przedstawionego w książce wątku historycznego, na co wskazują słowa autorki, poprzedzające treść "Przeminęło z wiatrem":
"Była sobie kraina jeźdźców i pól bawełnianych, Południe, ostatni ukłon elegancji. Tutaj widziano ostatnich Rycerzy i Damy, Panów i Niewolników. Dziś istnieje tylko w książce, jak zapamiętany sen. Cywilizacja, która przeminęła z wiatrem…"Właśnie ten świat, który przeminął z podmuchem wiatru, jest głównym wątkiem opowieści, ale bynajmniej nie jedynym i nie najważniejszym.
"Przeminęło z wiatrem" to losy kobiety, która nigdy nie potrafiła docenić tego, co miała, dopóki tego nie straciła. Losy kobiety samolubnej i próżnej, którą odmienia wojna, głód i samotność w najgorszych chwilach swojego życia. Tą kobietą jest Scarlett O'Hara. Dwa razy wychodziła ona za mąż, jednak nigdy z miłości (obaj małżonkowie zmarli). Krytykowana i wyśmiewana przez inne kobiety z powodu swojej "męskości", tj. zarabiania pieniędzy, co w tamtych czasach było zadaniem przeznaczonym tylko i wyłącznie dla mężczyzn. Scarlett, na własne życzenie, została zepchnięta na margines społeczny i w samotności musiała borykać się z trudnościami, wynikającymi z panującej w Ameryce wojny. W pewnym jej momencie jest tak źle, że Scarlett praktycznie nie ma co jeść. Obiecuje sobie, że już nigdy, przenigdy nie będzie głodna (btw. jest to jeden z najsłynniejszych cytatów na świecie):
"Boga biorę na świadka, że Jankesi nie pokonają mnie nigdy. Przetrwam to wszystko, a jak wojna się skończy, nigdy w życiu nie będę więcej głodna. Ani ja, ani nikt z moich bliskich. Choćbym miała kraść i zabijać – Bóg mi świadkiem, że nigdy więcej głodna nie będę."Od tamtej pory Scarlett dąży tylko do tego. Z próżnej kokietki wyrasta na twardą kobietę, która zawsze wie, czego chce. Liczy się dla niej tylko to, żeby miała pieniądze. Nie widzi, że przez te wszystkie lata jej ignorancji i zabawy, jedyna osoba, która ją kochała, szanowała i podziwiała to jej mąż Rhett Butler, za którego wyszła tylko z powodu korzyści materialnych, jakie mógł jej zapewnić. Jednak kiedy orientuje się, jak ogromnie go kocha i jak bardzo go skrzywdziła, uczucie Rhetta ulatuje, niczym powiew wiatru.
Niektórzy twierdzą, że powieść Margaret Mitchell to typowe romansidło, tylko że bez happy endu. Ale tak bynajmniej nie jest! Nie wierzę, że takie opinie wychodzą z ust osób, które faktycznie tę książkę przeczytały. To nie jest zwykłe romansidło... To naprawdę wyjątkowe dzieło. Jest wiele powodów, dla których właśnie tak uważam.
Po pierwsze, sama fabuła jest moim zdaniem świetna - tragiczna historia losów Ameryki, jako tło zmieniającego się społeczeństwa, a przede wszystkim tło romantycznego wątku, w którym udział bierze dwoje bohaterów - Scarlett O'Hara i Rhett Butler.
Kto, czytając "Przeminęło z wiatrem" nie utożsamia się z głównymi bohaterami lub o nich nie marzy? Charakter Scarlett - po przemianie - marzenie każdej kobiety - być tak silną, zdeterminowaną, upartą kobietą. ..kobietą sukcesu! Rhett - możecie zaprzeczać drogie panie, ale jestem stuprocentowo tego pewna - mężczyzna o jakim marzy w głębi serca KAŻDA Z NAS. Autorka umiejętnie dopasowała charaktery bohaterów swej powieści, co sprawia, że czytelnik przeżywa ich losy jeszcze bardziej. Ja osobiście niesamowicie zaangażowałam się emocjonalnie podczas czytania "Przeminęło z wiatrem". Nie raz wracałam kilkadziesiąt stron wcześniej, żeby po raz setny czytać dany dialog i płakać czy to ze wzruszenia, czy ze smutku, czy nawet szczęścia - tak bardzo powieść chwyta emocje czytelnika w swoje sidła i robi z nimi, co tylko zechce. Nie raz odkładałam książkę zapłakana i pytałam ścian "DLACZEEGOO?!" Myślę, że tej książki nie da się po prostu nie przeżywać. Nigdy nie zapomnę emocji, które towarzyszyły mi podczas jej czytania.
Podsumowując.
Książka jest ciekawa (to mało powiedziane, ale ja nawet chyba nie potrafię w pełni wyrazić mojego zachwytu nią), opisuje wiele wątków, a każdy z nich ma swój własny przekaz, który na długo pozostaje w głowie czytającego. Ta książka pozwala przede wszystkim marzyć. Marzyć o cudownym świecie, ale przede wszystkim o miłości. Miłości idealnej, którą Rhett obdarzył Scarlett.
Poza tym, przedstawienie ważnego dla świata wydarzenia - wojny secesyjnej - w tak ciekawy sposób, a jednocześnie dokładnie i bez zakłamania to też nie lada wyczyn.
"Przeminęło z wiatrem" zawsze będzie dla mnie numerem 1.
Warto wspomnieć, że w roku 1991 wydana została kontynuacja "Przeminęło z wiatrem" pt. "Scarlett" autorstwa Alexandry Ripley. Czytałam, oczywiście. Również baaardzo gorąco polecam. Książka pisana jest bardzo podobnym stylem, więc prawie nie odczuwa się, że napisana została przez kogoś innego. Sama fabuła również jest ok, choć oczywiście nie tak zajmująca jak w utworze Mitchell. Najważniejsze jest jednak w "Scarlett" zakończenie, bez którego nie poradziłabym sobie ze smutkiem wywołanym przez zakończenie "Przeminęło z wiatrem".
Jeśli chodzi o ekranizację "Przeminęło z wiatrem" - wiadomo, że film nigdy w pełni nie odda książki, ale muszę przyznać, że jest naprawdę bardzo dobry! No i przede wszystkim dobrze obsadzony (Rhett - Clark Gable, Scarlett - Vivien Leigh).
I jeszcze coś... Jako że jestem ogromną fanką zespołu Closterkeller, wrzucam ich utwór, który zainspirowany był postacią Scarlett O'Hary.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz